Przed nami kolejna fala upałów, po której wystąpią gwałtowne burze!
Pogoda nie odpuszcza. Mimo iż mijający tydzień był spokojniejszy to zdarzył się jeden poważny incydent, a w kolejnych dniach również musimy się liczyć ze zmienną i dynamiczną aurą lata!
Przełom czerwca i lipca przyniósł w Polsce po rozładowaniu się ekstremalnych burz z zeszłego tygodnia trochę ulgi w temperaturze i burzach. Nastał krótkotrwały spokój. Jednak do zachodniej Polski zbliżała się porcja gorącego powietrza, ale na szczęście nie rekordowa i nie tak trwała. Na 2 dni zrobiło się gorąco z temperaturami lekko przekraczającymi 30 st, ale nie było tropikalnych nocy z temperaturami nie spadającymi poniżej 20 st.C jak przed tygodniem.
We wtorek już były spodziewane gwałtowne burze na zachodzie i południu kraju, z naciskiem tym razem na zachód, który był oszczędzany do tej pory. W ciągu dnia do wieczora wiele się nie działo. Trochę tylko komórek burzowych przy granicy z Niemcami. Uwagę zwracał za to rozległy front burzowy ciągnący się od Czech, przez Niemcy po Belgię, z najaktywniejszą częścią w Czechach, która szła w kierunku południowo-zachodniej Polski.
Burze te dotarły najpierw do Dolnego Śląska w nocy i dziwnie zwolniły z powodu rozwinięcia się tu niewielkiego niżu i pewnego przyblokowania ze strony wyżów z północy. Burze były aktywne przez wiele godzin aż do rana powoli posuwając się na północ przed Ziemię Lubuską aż na Pomorze Zachodnie. Nie były specjalnie gwałtowne, ale to co je wyróżniało to wyjątkowo obfite opady deszczu. Na Ziemi Lubuskiej notowano w środę dobową sumę opadów sięgającą od 50 do 70 mm, wskutek czego doszło do licznych podtopień i powodzi błyskawicznych w miastach. W Zielonej Górze można było pływać pontonami. Rekordy dobowych sum opadów posypały się także na Pomorzu Zachodnim gdzie spadło jeszcze więcej deszczu, nawet ponad 90mm za dobę! Takich ulew nie było tu od 40 lat i co ciekawe żadne prognozy ich nie przewidywały. Owszem był pewien potencjał na ulewy i zalania wywołane tym niżem, ale nie na aż takie. To pokazuje, że pogoda wciąż potrafi nas skutecznie zaskakiwać.
Po tych zawirowaniach weekend przynosi stopniową poprawę pogody. Chmury się rozpraszają, a temperatura powoli wzrasta. Na początku nowego lipcowego tygodnia do Poski zacznie docierać coraz bardziej gorące powietrze z południa i południowego zachodu. W okolicach połowy tygodnia spodziewamy się porównywalnej do tej sprzed 2 tygodni fali upałów, czyli z temperaturami dochodzącymi do 34-36 st.C (choć część aktualizacji widzi tą falę upałów łagodniej) wraz z powoli zbliżającym się do naszego kraju klasycznie chłodnego frontu znad Niemiec. Powróci więc potencjał do gwałtownych burz z gradem najpierw na zachodzie, a następnie także w pozostałych regionach kraju.
Warto więc śledzić prognozy i ostrzeżenia, gdyż ostatnio pogoda pokazuje, że nie jest spokojna i taki stan wciąż będzie miał miejsce.