Powódź na południu kraju! – Krótkie Podsumowanie
Miniony weekend (12/15 września) zapisze się na długo w naszej pamięci za sprawą ekstremalnej pogody jaka wystąpiła na południu kraju w związku z obfitymi opadami deszczu. Sytuacja już się powoli uspokaja, a wezbrana woda płynie rzekami na północ stwarzając coraz mniejsze zagrożenie.
Wszystko zaczęło się w zeszłym tygodniu (08/13 września) kiedy po bardzo upalnym i suchym początku miesiąca pogoda zaczęła się zmieniać. Już pierwszy front jaki dotarł do Polski przyniósł dość obfite opady deszczu na zachodzie kraju. W ślad za nim od środy wkroczył kolejny chłodny front. Z początku sytuacja była normalna, a jedynie prognozy alarmowały, że nadciąga istne załamanie pogody. Drugi front zatrzymał się nad naszym krajem, nie mogąc iść dalej na wschód za sprawą blokady gorącego wyżu ze wschodniej Europy. Tymczasem znad północnego Atlantyku przez zachodnią Europę, aż nad Morze Śródziemne spłynęło dużo chłodniejsze powietrze polarne, a nawet arktyczne morskie. Dlatego obfite opady śniegu wystąpiły w Alpach także na niższych poziomach, a nawet na Śnieżce w Karkonoszach pojawił się śnieg najwcześniej od 17 lat.
Tak gwałtowna wymiana mas powietrza, blokada od wschodu i powstały kontrast termiczny spowodował, że na północy Włoch w okolicy miasta Genua w zatoce o bardzo ciepłej wodzie rozwinął się niż, który następnie zaczął wędrować na północ i bardzo mocno uaktywniać wytwarzając niezwykle wydajne opadowo fronty atmosferyczne. Fronty te pokryły obszar od Włoch, przez Austrię, Czechy, Słowację i Węgry po Polskę, utrzymując się kilka dni. Wystąpiła więc podręcznikowa sytuacja powodująca najpoważniejsze incydenty powodziowe w naszej części Europy.
W Polsce najpoważniejsza sytuacja zapanowała na południu, gdzie na terenach górskich sumy opadowe sięgały aż 300-400 mm. Spowodowały one silne wezbrania rzek i potoków, które zmieniły się w niszczycielski żywioł, zrywający mosty, niszcząc tamy i zbiorniki retencyjne. Wielu mieszkańców potraciło mieszkania, dobytek i musiało zostać ewakuowanymi. Rzeki wystąpiły z brzegów powodując rozległe, powodziowe zalania. Im dalej na północ tym opady szybko malały, choć i tak były intensywne. Poza górami jednak niespokojnie było też na zachodzie i północy, gdzie wiał silny i bardzo silny wiatr z północy w porywach 50-80 km/h. Nad morzem wystąpiło zjawisko cofki, która zalewała plaże i porty, również stwarzając zagrożenie podtopieniami.
Z początkiem nowego tygodnia wiatr osłabł, a deszcz ustąpił. Jednak fala powodziowa i wezbraniowa na rzekach jeszcze przez kilkadziesiąt godzin będzie stanowić zagrożenie, głównie w zlewni Odry, płynącej przez Dolny Śląsk i Ziemię Lubuską. Tak więc może dochodzić do kolejnych podtopień i zalań.
Tymczasem w pogodzie czeka nas istotna poprawa. Niż genueński, który sporo narozrabiał znika, a jego miejsce zajmie stabilny i rozległy wał wyżowy, sięgający od Rosji i Kazachstanu, aż po Wyspy Brytyjskie, skutecznie rozbijając niże atlantyckie.
Tak więc na nowo wróci słońce i wyższe temperatury do końca bieżącego tygodnia. Chociaż na południu mogą występować przelotne burze ale bez większego zagrożenia. Temperatura wzrośnie na ogół do 23/27 stopni.